• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Jacek Gada o Popkulturze

Rozmawiam o grach, filmach i komiksach oraz dzielę się z Wami moją pasją 😉

Kategorie postów

  • filmy (2)
  • technologia i gaming (2)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Bloodstained: Ritual of the Night Recenzja...

Bloodstained: Ritual of the Night Recenzja

 

WSTĘP

Pomysł na stworzenie gry Bloodstained ritual of the Night narodził się w głowie Koijiego Igarashi, programistę i producenta, którego fanom cyklu Castlevania raczej przedstawiać nie trzeba. Ten uznany twórca pracował chociażby jako scenarzysta i deweloper przy kultowej odsłonie Symphony of the Night, przez wielu uważanej za najlepszą grę w całej serii.

Igarashi to bez wątpienia bardzo barwna postać. Wyróżnia się na tle wielu innych deweloperów w branży nie tylko umiejętnościami ale też wizerunkiem. Gość tak serio wygląda nawet jak krzyżówka pomiędzy samurajem a kowbojem :-) Często na różnych konwentach fanowskich pojawia się w kapeluszu i z nieodłącznym skórzanym biczem.

Po wielu latach współpracy Igarashi w roku 2014 odszedł od wydawcy Konami i zdecydował się założyć własne niezależne studio deweloperskie. Studio ArtPlay zostało założone w roku 2015, a ich pierwszym dużym projektem stało się właśnie Bloodstained. Gra już w samym miała w zamyśle być duchowym następcą Castlevanii.

Aby sfinansować tak duży projekt Igarashi zwrócił się do fanów i platformy kickstarter. Cel kampanii czyli pół miliona dolarów udało się osiągnąć w zaledwie kilka godzin od rozpoczęcia akcji. Tytuł finalnie zebrał ponad 5 milionów dolarów i był to przez pewien czas rekord dla kickstartera. Głód fanów najwidoczniej był tak duży.

Gra pierwotnie miała ukazać się pod koniec 2017 roku jednak produkcja mocno się wydłużała. Po drodzę kilka razy zmieniał się też zakres projektu. Zrezygnowano np. z pierwotnie zapowiedzianych wersji na konsole WiiU i PsVita.

Finalnie gra Bloodstained Ritual of the Night ukazała się w czerwcu 2019 roku. Tytuł wyszedł na wszystkie liczące się wtedy platformy od pecetów, po Xboxa One, Playstation 4 jak również nintendo Switcha.

 

RECENZJA

Wiemy już nieco o twórcy i samym procesie powstawania Bloodstained. Teraz przejdźmy do najważniejszego, czyli omówienia samej gry. Standardowo słów kilka o historii.

Akcja Bloodstained rozgrywa się w XVIII-wiecznej Anglii podczas rewolucji przemysłowej. Obawiając się utraty wpływów w społeczeństwie, Gildia Alchemików badała różne metody przywoływania demonów i stworzyła rasę Shardbinderów, czyli ludzi na siłę połączonych z demonicznie naładowanymi odłamkami kryształówi. Odłamki te pozwalały ich nosicielom kontrolować moce demonów jak i przywłowyać różne mroczne istoty. Ponieważ eksperymenty te nie szły po myśli gildii zdecydowano się poświęcić shardbinderów, by przywoływać stwory z piekła, aby zastraszyć ludność i wzmocnić pozycję gildi alchemików. Jak możecie się pewnie domyślić cały plan poszedł dosłownie w diabli, a demony siały przez wiele lat spustoszenie na ziemi.

Naszą główną bohaterką jest dziewczyna o imieniu Miriam, która jest jedną z dwóch ocalałych przedstawicieli rasy shardbinderów. Drugim przedstawicielem jest Gebel, nasz główny antagonista, który jak się początkowo zdaje zdołał jakoś podporządkować sobie stwory i wykorzystuje je, aby opanować świat.
Na początku gry Miriam zostaje przebudzona z trwającego prawie 10 lat snu i przy pomocy kilku sprzymierzeńców musi stawić czoło armii demonów i zażegnać kryzys.

Fabuła ta nie jest może specjalnie skomplikowana czy głęboka, ale tu jak najbardziej spełnia swoje zadanie, stawia nam konkretny cel i zaprasza nas do poznawania tego świata. Na plus na pewno zaliczyć można fakt, że historia nie zawsze traktuje siebie śmiertelnie poważnie, co rusz nawiązując do poprzednich gier Igarashiego czy puszczając do nas oko.

Przejdźmy teraz do omówienia rozgrywki. Jeśli graliśmy wcześniej w jakąkolwiek odsłonę Castlevanii, to od razu możemy poczuć się tu jak w domu. Gra daje nam do eksploracji naprawdę ogromny zamek. Zresztą zwiedzać będziemy nie tylko sam zamek, ale też liczne tereny przylegające. W dalszej części rozgrywki przenosimy się nawet w nowe miejsca, ale tutaj nie chcę Wam niczego spoilerować.

Igarashi i jego zespół napakowali ten świat sporą ilością różnych sekretów do odkrycia. Mamy tu tajne przejścia ukryte w ścianach, a sekretne pokoje często zawierają swoje własne dalsze smaczki do odkrycia.

Oczywiście nie wszystkie tereny są dla nas od razu dostępne. Jak w najlepszych grach gatunku nasz teren działań powiększa się wraz z nabywaniem kolejnych zdolności. I wchodzi nam centralny element gamplay’u czyli wspomniane wcześniej odłamki. Gdy pokonujemy wrogów często wypadają z nich odłamki kryształu, które Miriam pochłania. W ten sposób zdobywamy nowe czary i umiejętności. Może to być np. podwójny skok, teleportacja czy nawet odwrócenie całej lokacji do góry nogami.

Sama walka jest również niesamowicie satysfakcjonująca, a to dzięki pokaźnemu bestariuszowi i wielu różnym typom uzbrojenia. Wiekszość starć da sięco prawda wygrać posługując zwyczajnymi atakami, ale dla ambitnych autorzy przygotowali też liczne kombinacje ciosów do opanowania, zwane technikami. Te są unikalne dla każdej broni. Walka w Bloodstained jest szybka, czuć potegę naszych ciosów i zaklęć, a wrogowie zmuszają nas do ciągłego dopasowania naszego stylu gry.

Bloodstained prezentuje się świetnie na Asus Rog Ally. W trybie performance 15 Wat dostajemy płynne 60 klatek animacji na sekundę przy rozdzielczości full hd. Design samych lokacji jak i postaci i potworów ocieka małymi detalami i charakterem.

Żadna gra nie jest oczywiście idealna. Porozmawiajmy teraz o wadach tego tytułu. Dla mnie taką podstawową wadą gry jest słabo zrównoważony poziom trudności. Lubię, gdy gra stawia przede mną solidny challenge, wyzwanie. Bloodstained przez pierwsze kilka godzin rozgrywki faktycznie potrafi być wymagające. Aby przetrwać musimy wykazać się zarówno refleksem jak i strategią. Zwinne palce owszem są ważne, jednak równie ważne jest dobranie odpowiedniego ekwipunku, używanie odłamków i czarów dopasowanych pod dany typ przeciwnika. Z czasem jednak, w miarę tego jak nasza postać nabiera doświadczenia i zdobywa nowe umiejętności wyzwanie to niemal całkiem znika. Nie uważam się za jakiegoś debaściaka w tym gatunku, a mimo to większość późniejszych walk z bossami udawało mi się wygrać za pierwszym podejściem, nawet bez używania jakiś skomplikowanych strategii.

Warto też nadmienić, że w wielu przypadkach problem stanowi sztuczna inteligencja naszych wrogów. Nawet bossowie mają często kłopot z reagowaniem na pewne nasze zachowania. Przykład stanowi walka z master carpenterem, który całkiem nie radzi sobie z zaklęciem invert. Gdy nasza postać znajduje się na suficie to jesteśmy praktycznie nietykalni a boss nie jest w stanie nas trafić. Podobna sytuacja ma też miejsce nawet w ostatniej finałowej walce. Tu wystarczy użyć odłamka który pozwala nam zatrzymać czas, aby dosłownie zmasakrować finałowego przeciwnika.

Innym minusem są często spotykane bugi takie jak blokowanie się naszej postaci na elementach otoczenia czy chwilowe zawieszki. Muzyka w losowych momentach potrafiła się na dłuższy czas wyłączyć. W ciągu całej kilkunastogodzinnej rozgrywki zdarzyło mi się też nieraz, że gra całkiem zawiesiła się przy przechodzeniu do nowej lokacji i konieczne było wyjście do pulpitu i reset. Nie jest to na pewno nic, co całkiem psuje odbiór i przyjemność z rozgrywki, ale na pewno istnieje jeszcze pewne pole do dalszego usprawniania tytułu.


PORÓWNANIE WERSJI NA SWITCHA
Wszystkie nagrania gameplayu, które załączyłem w filmie na YT pochodzą z wersji pecetowej odpalonej, jak wspomniałem, na ASUS ROG Ally. Jak w porównaniu ze sprzętem Asusa wypada port na konsolę Nintendo Switch?

Nie da się ukryć, że Bloodstained nie trafiło na konsolę japończyków w najlepszym stanie. Gdy ogrywałem ten tytuł zaraz po premierze w roku 2019 to niestety stałym problemem były liczne lagi w sterowaniu, spadki animacji czy gra w ogóle całkiem często się wieszała. Po latach postanowiłem na szybko sprawdzić, jak ma się stan obecny. Miło mi stwierdzić, że po wielu łatkach większość tych problemów udało się rozwiązać. Jasne, w porównaniu z pecetem jakość tekstur jest dużo niższa, mamy rozdziałkę tylko 720p i animacja działa jedynie w 30 klatkach na sekundę. Jednak wersja na Switch wciąż jest jak najbardziej grywalna i godna polecenia. Jeśli macie wybór to jednak polecam wybrać wersję na mocniejszy sprzęt.

 

05 kwietnia 2025   Dodaj komentarz
technologia i gaming   gra  
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz

Jacekgeek | Blogi